
Fot: kremlin.ru
Na trzy dni przed zaplanowanym na piątek, 15 sierpnia, spotkaniem Donalda Trumpa i Władimira Putina na Alasce, Europa próbowała przemówić jednym głosem. 26 państw Unii Europejskiej przyjęło wspólne oświadczenie, podkreślając, że „drogi do pokoju nie da się wyznaczyć bez Ukrainy” oraz że „rozwiązanie dyplomatyczne musi chronić interesy bezpieczeństwa Europy”. Ale jeden głos był nieobecny.
Węgry, jako jedyne państwo członkowskie, odmówiły poparcia oświadczenia. Premier Viktor Orbán zdecydował się wyłamać z unijnego konsensusu – i wyjaśnił swoją decyzję publicznie, na portalu X, w stylu, który trudno zignorować.
Zanim liberalny mainstream zacznie na nowo interpretować swoją ulubioną piosenkę «marionetka Putina», postanowiłem wyjaśnić, dlaczego nie mogę poprzeć tego oświadczenia w imieniu Węgier
– napisał, jakby uprzedzając medialną burzę, którą sam wywołał.
Orbán skrytykował unijne stanowisko jako próbę wpływania na kształt rozmów, do których Europa… nie została nawet zaproszona.
To, że UE pozostaje na uboczu, jest już wystarczająco przykre. Jedyne, co może pogorszyć sytuację, to jeśli zaczniemy wydawać polecenia z boku – zaznaczył.
Dla premiera Węgier to nie tylko kwestia politycznej poprawności – ale dyplomatycznego realizmu. Z jego perspektywy, obecna postawa Unii jest nie tylko nieskuteczna, ale i potencjalnie szkodliwa. Dlatego proponuje coś radykalnego: własny szczyt UE–Rosja, bez pośredników, bez oglądania się na Waszyngton.
Sprzeciw Węgier pojawia się w kluczowym momencie – gdy napięcia między Rosją a Zachodem wciąż trwają, a Trump odgrywa rolę dyplomatycznego rozgrywającego. Spotkanie na Alasce z Putinem to symbol nowego rozdania – bez formalnego udziału UE, ale z potencjalnymi konsekwencjami dla całego kontynentu.
Co chciał osiągnąć Orbán, odrzucając wspólne stanowisko Unii? Nie wiadomo, może to gra obliczona na wewnętrzne korzyści i medialny efekt?
W piątek oczy świata będą zwrócone na Alaskę. Ale cień, jaki rzucą rozmowy Trumpa z Putinem, może sięgnąć znacznie dalej – aż po Brukselę, Budapeszt… i przyszłość europejskiej dyplomacji.
ba za unian.ua
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!