Dziś być może jedyną przewagą rosyjskiej armii okupacyjnej w wojnie z Ukrainą jest ogromny potencjał mobilizacyjny. Wrogie zapasy precyzyjnie kierowanych pocisków dalekiego zasięgu szybko się kurczą, gospodarka trzeszczy w szwach, ale terrorystyczny kraj wciąż ma mnóstwo mobików. Są praktycznie nieprzygotowani do prawdziwej bitwy, armia ukraińska „kosi” ich tysiącami, ale idą po trupach swoich braci. Takie zachowanie można wytłumaczyć jedynie wpływem narkotyków. Taką opinię wyraził w wywiadzie dla portalu obozrevatel.com pułkownik rezerwy armii i ekspert wojskowy Petro Niedzielski.
Oficer mówi, że kiedy armia ukraińska całkowicie wyzwoli terytorium kraju od wojsk okupacyjnych, wewnątrz Rosji rozpoczną się pewne procesy, zagrażające zarówno Federacji Rosyjskiej, jak i osobiście szefowi Kremla Władimirowi Putinowi. Już teraz, z powodu porażki dyktatora w wojnie, w Rosji uformował się pewien krąg oficerów i przedstawicieli służb bezpieczeństwa, gotowych do przeprowadzenia zamachu stanu.
– Wiadomo, że w Sylwestra 2023 roku sekretarz prasowy Putina Pieskow wznosząc toast ogłosił, że wojna będzie trwała bardzo długo. Czy to dla nas dobra wiadomość – kiedy agresor mówi, że w istocie nie ma siły, żeby szybko wygrać? Czy też jest to raczej zła wiadomość, bo wróg próbuje przedłużyć wojnę i zamienić ją w wojnę permanentną?
– Przede wszystkim tym zwrotem zademonstrował bezsilność Rosji. Pamiętajmy, że na początku pełnoskalowej inwazji na Federację Rosyjską mówili, że „za 3-4 dni Kijów padnie”. Dziś mówią, że ta wojna jest na długie lata. To konsekwencja bohaterstwa, talentu wojskowego naszych obrońców i całego narodu ukraińskiego.
To zdanie Pieskowa świadczy o kompletnym fiasku polityki Kremla. Jeżeli w kontrofensywie, którą przygotowują Siły Zbrojne Ukrainy, uda się całkowicie wyprzeć okupantów z naszego terytorium, to będzie katastrofą dla całej Rosji oraz osobiście dla Putina.
W Federacji Rosyjskiej już teraz buzują nastroje protestacyjne. Rosjanie zobaczą, że ta wojna poszła donikąd. Ukraina odparła atak a Rosja popadła w globalną izolację, a jej gospodarka trzeszczy w szwach. Co więcej, niektórzy rosyjscy politycy widzą, że to Putin doprowadził ich do tego stanu i chcą dokonać przewrotu na Kremlu. W moim głębokim przekonaniu w Rosji są oficerowie i członkowie służb bezpieczeństwa, którzy są już przygotowani do podjęcia tego kroku.
– Ale pomimo tego, że rosyjska armia okupacyjna jest wyczerpana, rozumiemy, że mówimy o bardzo dużym kraju, który ma bardzo duży potencjał mobilizacyjny. Mogą zwerbować całkiem sporo „mobików”. Poza tym Federacja Rosyjska ma wojskowy kompleks przemysłowy, nawet jeżeli nie jest on zbyt nowoczesny. Ukraina za to ma bardzo poważne wsparcie ze strony zachodnich partnerów i ogromną motywację swoich obrońców. Jak Pan sądzi, który z tych dwóch potencjałów ma większą wagę w wojnie?
– Niewątpliwie potencjał Ukrainy. Wyjaśnię. Faktem jest, że wojny już się zmieniły. Wygrywa się nie liczbami, ale umiejętnościami, nowoczesnym sprzętem i bronią. Znamy przykłady, gdy w pewnych sektorach frontu było 20, a nawet 40 razy więcej ukraińskich bojowników. I tylko dzięki bohaterstwu naszych wojowników, talentowi naszych dowódców i możliwościom naszej broni pomnożyliśmy tę liczebną przewagę wroga do zera.
Co więcej, te „mobiki” są zupełnie nieprzygotowane i niewyszkolone. Nasi wojskowi mówią, że pola są usiane trupami żołnierzy-okupantów z tej samej PKK „Wagner”, nasi koszą ich, ale oni idą prosto przed siebie po trupach swoich „towarzyszy”. Widocznie dostają jakieś środki odurzające.
Artyleria Rosjan jest przestarzała, sowiecka. Dziś wojna ma charakter pojedynków artyleryjskich. Rozpoznanie pozwala określić miejsca koncentracji sił wroga, a oni po prostu zostają ostrzelani.
Tak, wojna będzie się przeciągać, bo mają dużo orków. Na front wyślą przestarzałe czołgi T-55, T-62. Ale czołgi dostarczone Ukrainie są o wiele lepsze. Gdyby dali też myśliwce, to byłoby bardzo super.
Jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie te elementy, to możemy mieć nadzieję, że uda nam się pokonać armię rosyjską. Najpierw całkowicie wyrzucić ją z terytorium Ukrainy, a potem w Rosji rozpoczną się procesy protestacyjne, o których mówiłem. Mam nadzieję, że rozwałka jest bliska.
– Tak, wszyscy mamy taką nadzieję. Ale niestety, w rosyjskiej armii nie wszystko jest takie złe. Na przykład okupanci mają rakiety Iskander i rakiety Kalibr. Te pierwsze uderzają w cele na odległość do 700 km, te drugie na odległość do 2500 km. Ukraińska armia nie ma jeszcze takich pocisków dalekiego zasięgu.
– Owszem, te rakiety mogą latać na duże odległości i uderzać głęboko na tyłach naszych wojsk, ale faktem jest, że Rosja prawie wyczerpała zapasy tych rakiet. Podczas działań bojowych wystrzeliwuje się aż kilkadziesiąt tysięcy pocisków artyleryjskich, a Rosjanie nie mają już ich w dużej ilości. Nie mogą realizować swoich celów operacyjnych i taktycznych na polu walki.
– Podsumowując to, co pan powiedział. Jaka jest według Pana główna przewaga armii ukraińskiej, która pozwoli na przeprowadzenie potężnej kontrofensywy i wyzwolenie, jeśli nie całego terytorium Ukrainy, to przynajmniej jego większości?
– Przewaga naszych Sił Zbrojnych składa się z kilku elementów. Po pierwsze jest to bardzo duża motywacja naszych żołnierzy, bo bronią swojej Ojczyzny. To jest pierwsza z nich. Po drugie, wykształciliśmy bardzo potężną galaktykę dowódców i komendantów. Oni mają praktykę wojenną. Po trzecie, to uzbrojenie, które zapewniają nam nasi sojusznicy. Po czwarte – wsparcie społeczności międzynarodowej.
Wszystkie te składniki doprowadzą do zwycięstwa. Co najmniej wyprowadzimy wroga z Ukrainy. A potem w samej Rosji rozpoczną się procesy, które doprowadzą do jej upadku. Ale to już inna historia.
oprac ba za war.obozrevatel.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!