Po wysadzeniu w powietrze przez Rosjan zapory w Kachowskiej Elektrowni Wodnej w czerwcu 2023 r. mieszkańcy tymczasowo okupowanych Ałeszek znaleźli się w epicentrum powodzi. Miejscowa mieszkanka Ludmiła Boreckaja opowiedziała gazecie „Nowosti Priazowja o pierwszych dniach tragedii.
Według niej już na początku okupacji mieszkańcy miasta zakładali, że Rosjanie mogą celowo uszkodzić elektrownię wodną w Kachowce, ale do samego końca nie wierzyli, że tak się stanie.
Woda zaczęła napływać do miasta 6 czerwca, przesiąkając ulicami początkowo małymi strumieniami. „Mieszkamy – druga ulica nad rzeką Czajką. Kiedy zaczęła się pojawiać woda, sączyć, było tak cicho, spokojnie… Pod wieczór woda już płynęła z końca naszej ulicy. I był tam człowiek, który w pierwszych dniach okupacji pobiegł po rosyjski paszport. Tak się do niego zwracali: „Wowa, wyjmij rosyjski paszport, zatamuj wodę”. Żartowali i pocieszali sytuację, jak mogli” – opowiada.
Boreckaja wspomina, że miejscowi próbowali się przygotować: ratowali zwierzęta domowe, zakładali tymczasowe schronienia. Ona umieściła kury w letniej kuchni, kurczaki wyniosła w workach na piętro, nasypała im zboża i nalała tyle wody, ile trzeba.
„Opiekowałam się samotną sąsiadką, która mieszkała po drugiej stronie ulicy. Wzięliśmy ją do siebie, na strych. A moja mama ma problemy ze stawami, ma 83 lata, po prostu nie mogła wejść na strych. Nią też się zajęliśmy. W domu była łódka, którą przywiązaliśmy do drzewa. O północy przybiegła sąsiadka w koszuli i krzyknęła, że w ogrodzie już jest woda” – wspomina.
Powiedziała, że najgorsza była trzecia noc, kiedy woda zalała już znaczną część miasta. Wszystko było zalane – cmentarze, wysypiska śmieci, cmentarze dla bydła. „Wszędzie komary, smród zwłok, straszne krzyki ludzi i zwierząt. Woda buzowała – okropnie” – wspomina kobieta.
Po ewakuacji z pomocą przyjaciół kobieta wróciła do domu po dziesięciu dniach. Gospodarstwo było całkowicie zdewastowane. Jej dom, mimo że stał na fundamencie, został zalany niemal po okna. Zniszczeniu uległo całe mienie: meble, buty, dywany.
Oprócz klęski żywiołowej mieszkańcy musieli zmierzyć się z grabieżą. Rosyjscy okupanci włamywali się do opuszczonych domów pod pretekstem poszukiwania zwłok.
„Ludzie uciekali tylko z najpotrzebniejszymi rzeczami. A ci wyłamywali zamki, wchodzili do domów. Jeśli właściciel wychodził, mówili, że szukają zwłok, żeby nie było epidemii. Wtedy nasi zaczęli pisać farbą na płotach: „Wszyscy żyją” – wspomina.
Zauważyła również, że siły okupacyjne przeszkadzały w akcjach ratunkowych.
Przypomnijmy, w nocy 6 czerwca 2023 r. Rosjanie wysadzili tamę Kachowskiej Elektrowni Wodnej, co spowodowało rozległą powódź na obszarach położonych w dolnym biegu Dniepru. W wyniku tego ataku terrorystycznego sztuczna powódź zalała dziesiątki osiedli na prawym i lewym brzegu Dniepru: zginęli ludzie, woda uniosła tysiące ton ziemi z zanieczyszczeniami. Żywioł zmył stacje benzynowe, magazyny chemiczne, cmentarzyska bydła, szamba, a zanieczyszczenia spłynęły do Morza Czarnego.
Opr. TB, radiosvoboda.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!