W nocy 29 września w rejonie Tokmaku zauważono lotnictwo. Rosyjscy okupanci byli tak przestraszeni, że postanowili ostrzelać lecący obiekt z systemu obrony powietrznej S-300, nie wiedząc nawet, czyj był.
Jak się okazało, zaatakowali własny samolot wojskowy, którego typ jest wciąż ustalany – podaje Ukraina 365.
W Internecie pojawił się materiał filmowy z momentu wzniesienia samolotu na niebo, a następnie zdjęcia sprzętu wroga płonącego już na ziemi.
Według mieszkańców okupowanego Tokmaku, na miejsce katastrofy lotniczej pojechał jeden ambulans i dwa inne samochody. Sam samolot spadł na pole i całkowicie się spalił.
Na chwilę obecną nie wiadomo, czy załoga przeżyła.
Media zauważają, że okupanci doskonale rozumieją, że Siły Zbrojne Ukrainy są już na wyciągnięcie ręki od Tokmaku i ich nerwy zaczynają puszczać, szczególnie w nocy.
Już wczoraj na rosyjskich kanałach wojskowych pojawiły się spekulacje o ew. wycofaniu sił rosyjskich z Tokmaku na zachodnim Zaporożu. Blogerzy twierdzą, że szef sztabu generalnego okupanta Gierasimow rozważa to jakoby w związku z przerwaniem przez Sił Zbrojnych Ukrainy obrony Rosjan pod Rabotino, „by uniknąć strasznego rozgromienia”.
Wycofane wojska miałyby się skupić na obronie Melitopola i Berdiańska. Na razie jednak takich działań nie widać, wręcz przeciwnie – Rosjanie rzucają do walki na tym odcinku wszelkie dostępne rezerwy. Tokmak to kluczowy węzeł logistyczny, w tym kolejowy, do utrzymania zaopatrzenia między Krymem i Zaporożem.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!