
Grafika: Spektr.Press
Jadą twardziele, którzy nie planują trafić żywcem w ręce wroga.
Armia ukraińska rozpoczęła masowe werbowanie najemników z Ameryki Łacińskiej na wojnę przeciwko Rosji – donosi The Economist.
W maju na zachodniej Ukrainie ruszyło centrum rekrutacyjne, przez które przechodzą wszyscy ochotnicy z zagranicy i już teraz widać, że zainteresowanie jest coraz większe – codziennie jest ponad 100 nowych zgłoszeń. Tyle zresztą wstępnie planowano – armia chce pozyskiwać w ten sposób co najmniej dodatkowe 3 tys. zagranicznych żołnierzy miesięcznie, a z czasem więcej.
Ilu z nich jedzie na wojnę z Rosją z przekonania, a ilu robi to po prostu dla pieniędzy? Ukraińskie władze specjalnie w to nie wnikają, ważne żeby byli to profesjonaliści. A takich najemników szczególnie w Ameryce Południowej nie brakuje. Najwięcej jest Kolumbijczyków.
Przyjeżdżają na własny koszt, bo obiecane wynagrodzenie – 3 tys. dolarów miesięcznie na pierwszej linii frontu to często kilka razy więcej, niż mogliby zarobić w swoich krajach.
“W ten sposób kompensujemy braki kadrowe w wojsku, gdyż obecnie Ukraina mobilizuje 27 tys. swoich obywateli miesięcznie, a Rosja o 15 tys. więcej – przyznaje nadzorujący rekrutację Aleksy Beżewc z resortu obrony w Kijowie.
Ochotnicy z Ameryki Łacińskiej wiedzą, na co się decydują. Jadą na wojnę z pełną świadomością, że schwytanych najemników Rosja nie wymienia na swoich jeńców.
“Ale nie zamierzamy tego sprawdzać na sobie. Rosjanie mogą cię zabić. A jeśli zostawią cię przy życiu, to już nie będzie takie życie, żebyś chciał dalej żyć” – mówi jeden z tych najemników – 38-letni “Infante” z Kolumbii. “Dość gadania. Ci faceci po prostu przetrwają” – ucina rozmowę szkolący najemników 60-letni J-C z Brazylii, weteran z Timoru Wschodniego i z Bachmutu.
Zobacz także: Przestało być słodko! Ostry deficyt żywności w Rosji.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!