Kiedy w kwietniu na pole boju na Ukrainie wjechały rosyjskie czołgi z potężnym dodatkowym opancerzeniem i okazało się, że lekkie ukraińskie drony uderzeniowe są przeciwko nim bezużyteczne, wydawało się, że Rosjanie w końcu wymyślili skuteczny sposób ochrony przed atakami z powietrza – pisze Forbes.
Czołgi T-62, T-72 i T-80 z dodatkowym spawanym pancerzem, ochronnymi klatkami z prętów i ukrytymi pod nimi radio-elektronicznymi systemami zakłócania pracy dronów były oczywiście mało zwrotne, ale spełniały swoją rolę: sunęły powoli, pchając przed sobą trały anty-minowe i torując w ten sposób drogę dla bojowych wozów z piechotą. Ukraińskie drony FPV raz po raz waliły w te „pancerne żołwie”, ale nie czyniły im większych szkód.
Na początku maja sytuacja zmieniła się jednak diametralnie. Błąd Rosjan polegał na tym, że potraktowali ataki dronów jako główną metodę stosowaną przez Ukraińców do walki z czołgami. Tymczasem było to tylko rozwiązanie tymczasowe, wprowadzone z prozaicznych przyczyn: braku pocisków artyleryjskich i rakiet przeciwpancernych z powodu opóźnienia zachodnich dostaw. Po prostu – walczy się tym, co się akurat ma.
Teraz jednak dostawy amunicji ruszyły ponownie i na rosyjskie „pancerne żołwie” zaczęły masowo spadać 50-cio i 100-funtowe pociski z ukraińskich dział. Przed nimi nawet gruby pancerz, a tym bardziej – anty-dronowa klatka, nie jest żadną ochroną. To zupełnie co innego, niż 1-funtowy ładunek lekkiego drona.
Powolne, mało zwrotne i w dużym stopniu „ślepe” z powodu swojego opancerzenia machiny stały się dla ukraińskiej artylerii łatwym celem i są o wiele bardziej bezbronne, niż wcześniej ich słabiej opancerzone, za to o wiele szybsze odpowiedniki.
Pierwsze skutki już widać: zniszczone rosyjskie „czołgi-żółwie” widać na polu boju coraz częściej. Takim pancernym kolosem nie da się uciec, a kiedy kolejne pociski przebijają jego pancerz i wywołują pożar, załoga smaży się w nim jak w piecu.
Eksperci przewidują więc, że zmierzch rosyjskich „pancernych żółwi” nastąpi już w najbliższych tygodniach i znikną z frontu równie szybko, jak się na nim pojawiły. Dla Rosjan oznacza to konieczność kolejnych pracochłonnych przeróbek, angażujących duże siły i środki, a o to przecież Ukraińcom chodzi.
Wkrótce okaże się, co nowego wymyśli teraz rosyjskie dowództwo, o ile w ogóle cokolwiek. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że kolejnych przerw w dostawach amunicji dla ukraińskiej artylerii już nie będzie.
MAB
2 komentarzy
Kocur
17 maja 2024 o 08:30Pizza russia gorąca z czołgu!
Realista
8 czerwca 2024 o 10:48Papierowy kraj to i
sprzęt z dykty❗ 🤷