Był dla niej gotów zrobić wszystko.
23-letni Ukrainiec z Pokrowska w obwodzie donieckim zapragnął poznać dziewczynę na portalu randkowym. I poznał. Tyle, że agentkę rosyjskiego FSB. A ona tak mu namotała w głowie, że zanim się obejrzał już był rosyjskim szpiegiem.
„Miodowa pułapka” to metoda werbunku stosowana od kiedy w ogóle na świecie istnieją służby specjalne, skutecznie używana w połączeniu z późniejszym szantażem. „Agentem przez łóżko” został w historii niejeden szanowany obywatel, który nieostrożnie pozwolił sobie na chwilę słabości, albo pechowo zakochał się w niewłaściwej osobie.
W tym przypadku rosyjska funkcjonariuszka musiała być wyjątkowo urodziwa lub przebiegła, gdyż dosłownie owinęła go sobie wokół palca. W końcu jednak do tego była szkolona, a i bez szkolenia płeć piękna zna przecież niemało sposobów usidlania takich biedaków, nawet jeśli jest to tylko znajomość online.
Doszło do tego, że zakochany mężczyzna poprzysiągł „wierność ruskiemu mirowi” i obiecał wykonywać wszelkie zlecone przez nią zadania. A były one bardzo konkretne: szpiegowanie ukraińskich pododdziałów i naprowadzanie na nie rosyjskich ataków rakietowych.
Najpierw działał w obwodzie donieckim, a potem jego „kochanka” przerzuciła go do Sum. Tam kazała mu wynająć mieszkanie z rozległym widokiem i zrobić w nim punkt obserwacyjny. Oprócz szpiegowskich „wypadów w teren”, zainstalował więc na parapecie smartfon, z którego FSB na żywo śledziła ruchy ukraińskich wojsk w mieście i oceniała celność rosyjskich ostrzałów.
W końcu mężczyzna wpadł jednak w ręce Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Teraz internetowy amant-szpieg będzie miał randkę z prokuratorem. Potem czeka go nawet 12 lat w wieloosobowej celi, gdzie nie to, że w ogóle nie ma „miłości”, ale chyba niekoniecznie takiej, o którą mu chodziło.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!