Jak informowaliśmy, jedyne działające na granicy białorusko-polskiej przejście graniczne jest od kilkunastu dni zakorkowane! 16 stycznia na wjazd do Polski przez przejście graniczne „Warszawski Most” (Brześć – Terespol) w kolejce oczekuje 1470 samochodów osobowych. To dane z godziny 10.00 przekazane przez stronę białoruską.
Za złą sytuację na granicy, o wywołanie problemu i gigantyczne kolejki Państwowy Komitet Graniczny Białorusi cały czas obwinia polską Straż Graniczną, która według Białorusinów spowalnia obsługę podróżujących.
A co na to białoruski dyktator? Wszystko mu jedno.
16 stycznia podczas wizyty w jednym z mińskich zakładów tak skomentował sytuację na granicy z Polską;
A niech nawet wszystkie (przejścia graniczne) zamkną. Przecież nie jeździmy tam, nie wozimy tam niczego. Co, Mińska Fabryka Motocykli i Rowerów transportuje tam na sprzedaż produkty? Nie. W końcu wprowadzili wobec nas sankcje. Wprowadzili – dobrze. Cóż, nie walczymy z migracją i ludźmi, którzy chcą tam mieszkać i którzy tam idą. Mówiłem o tym już tysiąc razy: z pętlą na szyi nie będę ich bronić. To znaczy, że wprowadzili wobec mojego narodu sankcje, a ja mam ich bronić? O nie!
— podkreślił Aleksander Łukaszenka.
Jedną z głównych przyczyn problemów na granicy jest zakaz wjazdu dla samochodów na białoruskich tablicach rejestracyjnych wprowadzony przez Litwę i Łotwę. Polska pozostaje jedynym krajem, w którym dozwolony jest wjazd takich samochodów. A po przerwie świątecznej Białorusini wracają do Polski i innych krajów Europy przez punkt kontrolny w Brześciu.
Przypomnijmy, że transport lotniczy z Mińska został wstrzymany jeszcze w 2021 roku – to sankcja za uprowadzenie przez białoruskie słuzby samolotu linii Ryanair i zatrzymania lecącego nim białoruskiego opozycjonisty Romana Protasiewicza.
ba
1 komentarz
biruba
16 stycznia 2025 o 13:43Baćka to jest jednak zabawny gość. To nam Polakom zwisa czy Białorusini przyjadą do Polski czy nie… a Oni chcą tylko wyrwać się z tego kołchozu za wszelką cenę, ale nie mają jak. Od wschodu Ruski Mir, od południa wojna i miny, a zachodnia strona Białorusi to sami „wrogowie” Łukaszenki, ech żyźń.