
Fot: PrtSC/ Telegram
Ługańsk, okupowane terytorium Ukrainy — potężny wybuch wstrząsnął miastem. Ofiarą ataku padł Manolis Pilałow, były mer Ługańska i prominentna figura prorosyjskiej administracji.
W latach 2014–2023 pełnił funkcję faktycznego mera Ługańska pod administracją samozwańczej Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL).
Według wstępnych ustaleń, ładunek wybuchowy domowej roboty eksplodował przy wejściu do budynku mieszkalnego przy ulicy Tarasa Szewczenki. W momencie otwarcia drzwi doszło do detonacji — fala uderzeniowa zniszczyła wejście, a osoby znajdujące się w pobliżu zostały dosłownie odrzucone przez siłę eksplozji.
Według doniesień kanału MASH, Manolis Pilałow zginął na miejscu. Trzy inne osoby zostały ranne.
Jak podają lokalne źródła, ładunek znajdował się najprawdopodobniej w torbie trzymanej przez kobietę, która podeszła do drzwi tuż przed eksplozją. Wszystko wskazuje na to, że mogła zostać wykorzystana bez swojej wiedzy — jako nieświadomy „kurier śmierci”.
Śledztwo wciąż trwa, a władze okupacyjne nie komentują oficjalnie motywów zamachu.
Nie wiadomo, czy był to akt zemsty, czy może wewnętrzne porachunki prorosyjskich struktur? Pilałow od lat był postacią kontrowersyjną — wierny Moskwie, lojalny wobec separatystycznych władz, a zarazem znienawidzony przez wielu mieszkańców za kolaborację.
Wydarzenie wywołało popłoch wśród lokalnych elit. Wzmocniono środki bezpieczeństwa, a prorosyjscy urzędnicy mówią już o „akcie terroru” wymierzonym w „strukturę administracyjną ŁRL”.
Ten sam kanał poinformował dziś o zatrzymaniu „kurierki śmierci” w Petersburgu.
23-letnia dziewczyna została zatrzymana przez rosyjskie służby w momencie, gdy podkładała ładunek wybuchowy pod samochód pracownika jednego z zakładów przemysłu obronnego.
Według informacji przekazanych przez FSB, młoda kobieta działała na zlecenie ukraińskich służb specjalnych. Co więcej – jak twierdzą śledczy – to ona sama miała nawiązać z nimi kontakt w czerwcu 2024 roku, licząc, że dzięki współpracy uda jej się opuścić Rosję i w przyszłości uzyskać obywatelstwo w jednym z państw Unii Europejskiej.
Warunek był jeden: musiała brać udział w akcjach sabotażowych i aktach terroru. Służby twierdzą, że to nie było jej pierwsze zadanie – wcześniej miała już wykonywać dywersyjne polecenia swoich „kuratorów”.
Tym razem jednak plan został udaremniony, a „misja” zakończyła się zatrzymaniem.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!