Stracili trzy śmigłowce w dwa dni.
Rosyjska obrona powietrzna pomyłkowo strąciła 1 stycznia w rejonie Krymu kolejny własny śmigłowiec Mi-28. Rosyjscy z-blogerzy oburzają się, że dowódca jednostki wysłał załogę na niebezpieczną misję w czasie bardzo złej pogody i słabej widoczności.
Nie wiadomo na razie, ilu Rosjan zginęło, ale blogerzy skarżą się, że z powodu takich niekompetentnych dowódców „rosyjska armia topnieje w oczach” – pisze Dialog.
Przypomnijmy, że zaledwie dzień wcześniej lotnictwo rosyjskie straciło koło Krymu aż dwa śmigłowce Mi-8, w które trafiły rakiety wystrzelone z ukraińskich dronów morskich (początkowo informowano tylko o jednym). W każdej z tych maszyn było po 8-miu wojskowych.
To pierwszy przypadek w historii wojen strącenia celów powietrznych przez drony morskie. Widać, że stare rosyjskie Mi-8, które dotychczas wysyłano do niszczenia tych dronów, słabo sobie radzą z tym nowym rodzajem zagrożenia.
Zobacz także: Teraz pogadamy inaczej? Moskwa zagrożona balistycznym Sapsanem! (WIDEO).
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!