To się nazywa „ukręcić bicz na własną…”.
Mamy paradoksalną sytuację, w której Rosja faktycznie finansuje wojnę przeciwko sobie samej – zauważa polityczny analityk Iwan Jakowina, analizując schemat otrzymywania środków przez władze w Kijowie.
Chodzi oczywiście o „zamrożone” rosyjskie aktywa w bankach na Zachodzie w wysokości blisko 300 mld dolarów, które właśnie się „odmroziły”, ale zupełnie nie tak, jak oczekiwał tego Kreml. Początkowo USA i UE planowały jedynie przekazywać Ukrainie odsetki od tego kapitału w wysokości 3 mld dolarów rocznie. Teraz jednak kwota ta wzrosła do łącznie 50 mld USD.
Nowy schemat wykorzystania rosyjskich aktywów na rzecz Ukrainy wymyśliła amerykańska Sekretarz Skarbu Janet Yellen, która w tym przypadku zachowała się zdecydowania jak była finansistka, a nie urzędnik, a zatwierdzili go w końcu maja przywódcy i ministrowie finansów państw grupy G7.
Zgodnie z tym rozwiązaniem, nawet jeśli kiedyś zostanie zawarte porozumienie pokojowe, Zachód i tak nie będzie musiał zwracać Rosji tych środków, gdyż zostaną one spisane w poczet reparacji za straty wojenne wyrządzone Ukrainie przez Moskwę.
Mamy więc faktycznie sytuację, w której Ukraina może nadal bronić się przed rosyjską agresją, wykorzystując pieniądze Moskwy. Nawet jeśli nie zostaną one bezpośrednio przeznaczone na zakupy uzbrojenia, tylko na odbudowę, wypłatę pensji, pomoc socjalną, czy utrzymanie stabilności ukraińskiej waluty, to pozwolą przesunąć w budżecie inne środki właśnie na zakupy wojskowe.
KAS
1 komentarz
MałaMi
17 czerwca 2024 o 08:23Brawo.Ruska chyba szlag trafi.