W Rosji trwa szok po sylwestrowym ataku HIMARS-ów Sił Zbrojnych Ukrainy na bazę w Makiejewce (w obwodzie donieckim). Nawet Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej, które zwykle zaprzecza jakimkolwiek stratom, zostało zmuszone do uznania 63 zabitych w wyniku uderzenia. Teraz resort Szojgu „podwyższył ” liczbę zabitych do 89, a wojskowi blogerzy piszą o kilkuset rozerwanych żołnierzach.
Jedni żądają ukarania winnych, inni próbują bronić dowództwo Sił Zbrojnych FR. Zdaniem ekspertów, błąd rosyjskiego dowództwa wojskowego mocno uderzył w autorytet prezydenta Władimira Putina, który tradycyjnie postanowił nie zauważać dużych strat, za to nakazał śledztwo. Eksperci wskazują, że pierwszy raz informacja o dużych stratach masowo rozeszła się w społeczeństwie, co może mieć efekt długoterminowy.
Generał dywizji w rezerwie SBU Wiktor Jagun wyraził na antenie kanału Svaboda opinię, że zniszczenie mobików w Makiejewce osobiście uderzyło w prezydenta Rosji Władimira Putina.
„Dla nich liczba zabitych nie ma większego znaczenia, problem jest inny. Z reguły nie przyznawali się do tak dużych strat, a Makiejewka stała się pierwszym takim punktem, który w związku z tym, że w przestrzeni informacyjnej zrobił się bardzo duży szum, bo ich tzw. „korespondenci wojskowi” zaczęli meldować o tym. Po pierwsze, co dziwne, trafiło w Putina. Po raz pierwszy Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej oficjalnie uznało ataki i po raz pierwszy podało przybliżoną liczbę zabitych. Putin po raz pierwszy przyznał, że coś takiego miało miejsce. Na jego polecenie rozpoczęło się pseudo-dochodzenie – kto jest winny i dlaczego tak się stało ”- podkreślił Jagun.
Reżim boi się reakcji rodzin żołnierzy. W ostatnim raporcie ISW czytamy, że rosyjski resort obrony usiłuje zrzucić winę na władze DNR, a te – na samych zmobilizowanych, którzy masowo używali komórek, co pozwoliło namierzyć bazę.
Ukraiński ekspert Ołeg Żdanow ma co do tego wątpliwości. Jak powiedział, baza była za daleko od frontu, by przechwycić sygnały, ale nie można tego wykluczyć.
Ekspert wojskowy Defence Express Iwan Kiriczewski podkreśla, że Rosjanie uważają Makijewkę za głęboką bazę tylną, więc przeniesiono tam specjalistów ds. łączności i innych ważnych specjalności wojskowych. „Miały stać się podstawą zgrupowania wojsk na wschodniej Ukrainie. To była zmobilizowana „elita”, która była szkolona – zaznaczył ekspert. Kiriczewski podkreślił też, że Rosjanie wcale nie spodziewali się trafienia w ten obiekt.
Dowództwo SZU: To nie pierwsze takie nasze trafienie, wykorzystujemy nieostrożność Rosjan – popełniają stale te same błędy, rozlokowując siły w dużych grupach. Tym razem była to „elitarna” 600-osobowa przeszkolona grupa batalionowa z obwodu samarskiego, którą rozmieszczono wraz ze składem amunicji.
Na wiecu ku czci poległych w Samarze żona dowódcy 2 Armii Centralnego Okręgu Wojskowego oświadczyła, że poprosiła męża, „by zemścił się za łzy wdów i matek, gdyż cały Zachód usiłuje zabić nasze dzieci”.
ba za tsn.ua/charter97.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!