I czemu oni jeszcze tam narzekają?
Ślusarz w zakładach RajAgroSerwis w białoruskim Soligorsku pochwalił się w mediach społecznościowych swoimi zarobkami we wrześniu. Przepracował 30 dni roboczych (także w weekendy) – łącznie 180 godzin i dostał na rękę 330,96 białoruskich rubli, czyli równo 100 dolarów.
Innymi słowy: niecałe 2,2 złotego za godzinę „ślusarzenia”, przy cenach wyższych niż w Polsce (oprócz wódki, papierosów i benzyny). Może warto tam pojechać i popracować tak z miesiąc-dwa, bo wtedy człowiek nagle ze zdumieniem stwierdza, jakim wcześniej był krezusem.
Czasem naprawdę trudno zrozumieć, co jeszcze powstrzymuje niektórych obywateli tego kraju, żeby nadal przebywać w tym łukaszenkowskim raju. Może po prostu lubią pracować za darmo?
KAS
2 komentarzy
Robek
22 października 2024 o 08:39Nie oni więcej wydają niż zarabiają przypomnijmy sobie Polskę lat 90 tych
biruba
22 października 2024 o 13:41Lata 90-te za Balcerowicza to była już inna epoka, kolego! W 1987 czyli w ostatnich latach „komuny” moja pensja miesięczna wynosiła równowartość 20 USD i co ciekawe dało się za to przeżyć, gdyż wszystkie ceny w sklepach były cenami urzędowymi, regulowanymi przez państwo. Podejrzewam że w Białorusi jest podobnie jak u naz za komuny i wszystkie ceny w sklepach ustala administracja państwowa… a nie wolny rynek. Tak można żyć… ale co to za życie, ceny urzędowe to Baćka może sobie ustalać na produkty białoruskie, a nie importowane zza granicy.