
Fot: Telegram
Słuszną linię ma nasza władza.
Ponieważ trudno jest pojechać i zważyć Łukaszenkę, nawet Stirlitz by tego nie dokonał, dziennikarze znaleźli inny sposób, by oszacować rosnącą masę dyktatora: porównali jego objętość z objętością Putina na ich wspólnym nagraniu z niedawnego szczytu OUBZ w Biszkeku.
Skoro masa Putina jest znana, a Łukaszenka zdaje się być mniej więcej 3 razy większy, otrzymujemy wynik 200 kilogramów, a 180 kg to minimum – czytamy na Charter97. Nic więc dziwnego, że z trudem sunie naprzód i utyka. Już wcześniej było widać, że siadają mu stawy kolanowe, biodrowe i ma wyraźne bóle w kręgosłupie. Media pisały też o postępującej cukrzycy.
Na białoruskich forach niezależnych znów zaroiło się od złośliwych komentarzy (wybraliśmy tylko te mniej dosadne):
I jak tu naród ma wykarmić tego dzika, ze wszystkimi jego lochami i warchlakami?
Nic dziwnego, że niedawno w kraju kartofli zabrakło.
Służby bezpieczeństwa nie muszą już siłą utrzymywać reżimu. Sam się utrzymuje siłą grawitacji.
A co tu się dziwić, że 200 kilo? W końcu 30 lat wysysania całego narodu przez tę sowiecko-czekistowską dyktaturę przyniosło efekt.
Zobacz także: Pod rządami dziada zeszli na dziady. Ile zarabiają Białorusini?
KAS










Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!