Nie mają żadnej litości dla swoich, a co dopiero dla obcych.
Mimo, że szeregowy Raszid Dudarow ze wsi Kantyszewo w Inguszetii służył w armii rosyjskiej, dla Rosjan był „człowiekiem drugiej kategorii”, jak wszyscy mieszkańcy Kaukazu. Kiedy odmówił udziału w kolejnym „mięsnym szturmie” na Ukrainie jego los był przesądzony.
Najpierw torturowali go prądem, wymusili podjęcie pieniędzy z karty, a następnie zabili. Obecnie dowództwo rosyjskie stara się ukryć tę zbrodnię twierdząc, że Dudarow popełnił rzekomo samobójstwo. Na ciele zabitego wyraźnie widać jednak ślady bicia i tortur.
Rosjanie obawiają się, że po tym jak informacja o zamordowaniu żołnierza dotarła do jego krewnych i znajomych w Inguszetii, może tam dojść do kolejnych antyrosyjskich rozruchów. Od kilku lat w tej okupowanej przez Rosję republice działa też pro-niepodległościowa zbrojna partyzantka, dla której Dudarow stanie się zapewne kolejnym męczennikiem.
Obawiając się takiego scenariusza, lokalne władze inguskie zażądały od rosyjskiego Komitetu Śledczego i prokuratury Południowego Okręgu Wojskowego uczciwego zbadania tej zbrodni. Głos zabrał sam szef tych władz Mahmud Ali-Kalimatow.
Jak podaje portal Kaukaski Węzeł, od początku wojny na Ukrainie zginęło tam co najmniej 63 żołnierzy z Inguszetii. O tylu przynajmniej wiadomo z nazwiska, faktycznie może ich być znacznie więcej. Uwaga, drastyczne wideo, osoby nieletnie i o słabej psychice nie powinny go oglądać.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!