
Ilustracja: AI
Cień śmierci nad hiszpańskim osiedlem. Drugi martwy w tym samym miejscu: tym razem były oficer ukraińskiego MSW.
Na tym samym luksusowym osiedlu, gdzie niecałe półtora roku temu rosyjscy agenci zabili pilota-dezertera Maksima Kuzminowa, znów ginie “człowiek z przeszłością służbową”. Tym razem po cichu i bez świadków. Na dnie basenu.
Jak donosi “El Español”, 29 czerwca w hiszpańskiej miejscowości Villajoyosa pod Alicante nad Morzem Śródziemnym, w luksusowym kompleksie mieszkalnym Cala Alta znaleziono zwłoki 61-letniego Ihorа Gruszewskiego – byłego wysokiego rangą funkcjonariusza ukraińskiego MSW, specjalizującego się w walce z przestępczością zorganizowaną.
Ciało pływało twarzą w dół w basenie jego świeżo zakupionej rezydencji. Oficjalna przyczyna: utonięcie. Nieoficjalnie – coraz więcej pytań.
Martwy w basenie, krew z ucha
Gruszewskiego znaleźli sąsiedzi. Próbowali go reanimować, wezwali pogotowie, ale nic to nie dało. Na ciele nie było żadnych widocznych ran, tylko z ucha sączyła się krew. Policja twierdzi, że mógł to być atak serca lub udar. Jednak mieszkańcy Cala Alta mają jeszcze świeżo w pamięci, co wydarzyło się tu półtora roku temu i mówią o “drugim razie”.
Wtedy dokładnie w tym samym kompleksie został zamordowany 28-letni rosyjski pilot – kapitan Maksim Kuzminow, który w sierpniu 2023 roku w spektakularnej operacji uciekł z Rosji na Ukrainę wojskowym śmigłowcem bojowym Mi-8AMTSz.
Ukraińskie służby zapłaciły mu wtedy pół miliona dolarów i wydały fałszywe dokumenty na nazwisko Igor Szewczenko. Nie ocaliło go to jednak przed zemstą Kremla. W Hiszpanii dopadli go płatni zabójcy i zlikwidowali na podziemnym parkingu rezydencji sześcioma strzałami z pistoletu Makarowa. Według “Wall Street Journal”, opłacili ich rosyjscy urzędnicy z Wiednia.
Gruszewski był z nieco innej bajki. Jego nazwisko nawet na Ukrainie nikomu dziś nic nie mówi. Pojawia się tylko w starych rejestrach z lat 90-ch – był wtedy szefem Wydziału Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej w Czerkasach i Kropywnyckim (d. Kirowohrad). Twarda szkoła lat 90-ch, potem policyjna emerytura i pewnie niejedno nazwisko i sprawa w głowie. Przypadek?
Dwa ciała, jedno miejsce i cisza…
Również sąsiedzi w Cala Alta znali Gruszewskiego słabo. Nie utrzymywał z nimi kontaktów, nie mówił o swojej przeszłości. Ale to już drugi raz, gdy ktoś z związany z ukraińskimi służbami umiera w tym samym miejscu, w komfortowych warunkach, które miały być bezpieczną przystanią na południu Europy.
Hiszpańskie służby milczą. Sprawa Kuzminowa nadal objęta jest klauzulą sądowej tajemnicy, a śledztwo w sprawie Gruszewskiego nawet nie doszło jeszcze do punktu, w którym można już mówić o “zabójstwie”.
Nad osiedlem Cala Alta zaczyna jednak ciążyć odium feralnego miejsca, gdzie w tajemniczych okolicznościach giną ludzie “z przeszłością służbową na Ukrainie”.
Zobacz także: Trump poradził Zełenskiemu, jak wygrać wojnę! Ten zbaraniał…
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!