
Fot: Gerrie van der Walt/Unsplash.com
Niebo nad krajami bałtyckimi staje się coraz bardziej niebezpieczne. Zakłócenia systemów nawigacyjnych GPS, Galileo i Glonass dotykają zarówno samoloty, statki, jak i cywilną infrastrukturę. Źródło? Tajny rosyjski kompleks wojskowy w Pioniersku, niedaleko Królewca (ros. Kaliningradu) – ujawnia estoński serwis informacyjny, powołujący się na tajne dokumenty Kremla.
„To już nie są przypadkowe zakłócenia. To element planu. Rosja prowadzi pełzającą wojnę elektroniczną” – mówią bałtyccy urzędnicy.
Według przecieku, baza w Pioniersku jest częścią strategicznej sieci „Toboł” – specjalistycznego systemu do walki elektronicznej, zbudowanego przez rosyjskie ministerstwo obrony. Oficjalnie budowę rozpoczęto w 2009 roku. W rzeczywistości – jak twierdzą eksperci – system był rozwijany od lat 80. XX wieku, jeszcze w czasach zimnej wojny.
Sieć „Toboł” obejmuje kilka kluczowych rosyjskich miast, m.in. Sierpuchow pod Moskwą, Penzę, Czeboksary i Ułan-Ude. Jej zadaniem jest zarówno ochrona rosyjskiej infrastruktury przed zagrożeniami z NATO, jak i aktywne zakłócanie działań sojuszu.
Fińskie i estońskie media donoszą, że zakłócenia są celowe i ukierunkowane, a ich głównym zadaniem jest ochrona rosyjskich miast – zwłaszcza Petersburga – przed dronami ukraińskimi, które mogą być naprowadzane z użyciem sygnału GPS.
Zakłócenia nie kończą się na granicach Rosji. Według pilotów i kapitanów statków, problemy pojawiają się nad Zatoką Fińską, w krajach bałtyckich, a także w północno-wschodniej Polsce. Urządzenia lokalizacyjne pokazują błędne pozycje lub tracą sygnał całkowicie. Statki na Bałtyku dosłownie „gubią się” na mapach.
W lipcu estońskie władze oficjalnie poinformowały, że Rosja zainstalowała nowe systemy zagłuszające tuż przy granicy z Estonią, w pobliżu Narwy. Kreml – zdaniem analityków – traktuje to jako „obronę terytorium”, ale efektem ubocznym jest chaos w komunikacji na olbrzymim obszarze.
Wzmożone zakłócenia GPS są zgłaszane przez państwa leżące nad Bałtykiem od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Zakłócenia są obserwowane głównie na większych wysokościach, tj. ok. 1500 metrów.
Premier Donald Tusk
ba na podst. delfi.lt
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!