Nie będę zdradzał treści, bo serial trzyma w napięciu, ale myślę, że nie zepsuję nikomu oglądania „Nieświadomych”, jeśli powiem tylko, że coś zasadniczo musiało zmienić się w świecie, bo jeszcze kilkanaście lat temu za takie opisywanie końca komunizmu jak w tym serialu można było dostać łatkę wariata rojącego o spiskach i tajnych służbach oraz „nienawistnika”, „zoologicznego antykomunisty” i „rusofoba”. A już na pewno nie można było pchać się z takimi scenariuszami do wielkich światowych korporacji filmowo-telewizyjnych.

Tytuł filmu „Nieświadomi” jest bardzo trafny. Włożono bowiem wiele wysiłku, by mieszkańców Europy Środkowej, ale też Zachodniej, utrzymywać latami w nieświadomości co do kulis aksamitnych rewolucji czy Jesieni Ludów. I odpowiadały za to nie tylko elity tych państw, ale też zagraniczni gracze, zarówno ze Wschodu jak i Zachodu. Dziś na naszych oczach przynajmniej w popkulturze wygładzona opowieść się o spontanicznej demokratycznej, oddolnej rewolucji, która zmiotła totalitarny ustrój, zmienia na bardziej gorzką, mroczną i raczej bliższą prawdy.

Jest jeszcze inna mocna strona tego serialu – odtworzenie realiów materialnych, obyczajowych i systemowych czechosłowackiego komunizmu. W Polsce chyba nie do końca zdajemy i zdawaliśmy sobie sprawę, jak bardzo opresyjny był w porównaniu nawet do komunizmu polskiego. Poza tym, rodacy odwiedzający w latach 70. i 80. Czechosłowację przywozili opowieści o pełnych półkach w sklepach i jako takim poziomie życia. Ba, wielu Czechów i Słowaków z tego powodu ma też sentyment do CSRS. Autor „Nieświadomych” Ivan Zachariáš obala i te mity o jakimś bardziej ludzkim „knedlikowym komunizmie”. Widać, że był tak samo szary, brudny, przygnębiający i obrzydliwy jak w PRL czy ZSRS. Było piwo i więcej towarów w sklepach, ale bez przesady również z tą różnorodnością towarów. Owszem, niektórzy zwykli ludzie mogli też pozwolić sobie na skodę i daczę na wsi, ale film pokazuje, za jaką cenę – i nie chodziło o pieniądze.

Ciekaw jestem, czy powstanie 2. sezon „Nieświadomych” pokazujący kulisy z kolei czeskiej transformacji. W Polsce wciąż pokutuje obraz, że była lepiej przeprowadzona niż w Polsce, bo była lustracja i dekomunizacja. Obawiam się jednak, że niewiele pomogła, bo w życiu polityczno-gospodarczym Czech (i Słowacji zresztą również) wciąż mieli i mają wiele do powiedzenia ludzie ancent regime’u.

Ciekaw jestem również, czy w Polsce znajdą się tak samo zdolni i odważni filmowcy, którzy napiszą i zrealizują scenariusz polskiej wersji „Nieświadomych”. Czy to dla jakiegoś znanego na świecie kanału serialowego, czy dla którejś z polskich telewizji.

Marcin Herman

Skrócona wersja tego tekstu ukazała się pierwotnie w „Gazecie Polskiej Codziennie” i na portalu Niezalezna.pl

„Nieświadomi”, Czechy, HBO Europe, 2019, reż. Ivan Zachariáš