
Brama Kissan, potocznie zwana Oknem Św. Pawła, fot. wikipedia
Przed Państwem druga część opowieści o syryjskich polonikach, pióra Barbary Anny Hajjar. Serdecznie zachęcamy do lektury!
Z Maaluli, o której mowa była w pierwszej części artykułu, już niedaleko do Damaszku – jednego z najstarszych miast świata. To tu jakże mocno zabłysło światło wiary w Chrystusa, by oświetlić Antiochię, świat helleński i Rzym, a to za sprawą wypraw misyjnych nawróconego w drodze do Damaszku Szawła – późniejszego Apostoła Narodów św. Pawła.
Zabytkowe mury damasceńskie zamykają obszar wspaniałego starego miasta. W pobliżu Bab Kissan (Brama Kissan), zwanej przez chrześcijan Bramą Św. Pawła znajduje się kaplica (zwana Kościołem na Murze) upamiętniająca miejsce ucieczki Św. Pawła przez mur damasceński. W tej niewielkiej kaplicy, zwanej potocznie Oknem Św. Pawła przez szereg lat przyciągała wzrok polskiego pielgrzyma wzruszająca pamiątka – modlitwa spisana w języku polskim. Modlitwa naszych żołnierzy z Armii generała Władysława Andersa, których szlaki tułacze przywiodły do historycznego Damaszku. Zawieszona na ścianie, oprawiona w ramy modlitwa, kończyła się słowami: „Święty Pawle, Głosicielu Prawdy, Doktorze Narodów, przyczyń się za nami. Polacy – w drodze do Ojczyzny, kwiecień 1943 rok.”

Replika kosza, w którym został spuszczony z murów damasceńskich Św. Paweł w czasie ucieczki, fot. B. A. Hajjar
Ilekroć odwiedzałam to miejsce, zawsze z głębokim szacunkiem i niemałym wzruszeniem odczytywałam te drogie sercu polskiemu słowa żołnierzy – tułaczy zdążających do Ojczyzny. Dziś nie wiem, gdzie podział się ten cenny i wielce drogi dla nas dokument. Zapewne po odnowieniu kaplicy w roku 1999 trafił do jakiegoś archiwum (?), a pozostało tylko serdeczne, wzruszające wspomnienie…
Należy jeszcze zaznaczyć, że wśród starszego pokolenia Syryjczyków, czy Libańczyków przetrwała serdeczna pamięć o żołnierzach i oficerach Armii Andersa, którzy tu na Bliskim Wschodzie stacjonowali. Wspomina się ich jako ludzi dobrych, wielce religijnych, zdyscyplinowanych… i dżentelmenów w każdym calu…(!) Przekonałam się o tym wielokrotnie w rozmowach z miejscowymi, w Homsie, Trypoli, Bejrucie, przy ujawnieniu mojego pochodzenia i magicznego słowa… Polonia…
Miałam też zaszczyt, na lotnisku w Damaszku być świadkiem pożegnania, po ekshumacji 12 maja 1990 roku, szczątków legendy dwudziestolecia, naszej wspanialej Hanki Ordonówny, która pośmiertnie wróciła z bliskowschodniej tułaczki – LOT-em z Bejrutu przez Damaszek do Ojczyzny, do Warszawy na Powązki. To też przecież polski ślad…
Damaszek szczyci się pięknymi, starymi kościołami, kaplicami, sanktuariami licznie skupionymi w murach starego miasta. Mimo wielkich burz historycznych i obecnie trwającej bestialskiej, barbarzyńskiej wojny …już siedmioletniej!!

Wnętrze kaplicy Ananiasza w Damaszku, fot. B. A. Hajjar
Chrześcijanie stad nie odeszli, trwają w swych niewielkich, ale jakże prężnych wspólnotach, a co będzie dalej z nami…Bóg jeden wie…Chwytamy się uporczywie każdej nadziei i trwamy…
Z wielkim wzruszeniem, rozrzewnieniem wspominamy – zwłaszcza Polonia syryjska – czterodniową, historyczną wizytę Ojca Św. w Syrii, w Damaszku w roku 2001. Pamiętamy jakże serdeczne, gościnne przyjęcie naszego Wielkiego Rodaka w tym kraju najstarszego chrześcijaństwa, które przetrwało i trwa…choć otoczone jest zewsząd inną kulturą religijną. Nie posiadamy danych, jaki procent chrześcijan pozostał w bestialsko zniszczonej i nadal niszczonej Syrii… Ilu zginęło ? ilu opuściło te ziemie?

Znaczek pocztowy wydany w Syrii na pamiątkę wizyty Papieża Jana Pawła II w roku 2001, fot. B. A. Hajjar
Środowisko polonijne, z którym się w miarę możliwości kontaktuję, to przede wszystkim małżeństwa mieszane, w większości udane, bo Syryjczycy, zwłaszcza absolwenci polskich uczelni, to wspaniali ojcowie, odpowiedzialni mężczyźni, znający obowiązki rodzinne. Większość moich Rodaczek doskonale wychowała dwukulturowo i wykształciła dzieci, dochowała się wnucząt, które w na ogół pokończyły już studia. Pielęgnujemy w naszych rodzinach język polski i naszą polską tradycję.
W miarę możliwości, mimo wielkich trudności, wielkich kłopotów, niedostatku, wojennych tragedii, stałego leku, braku bezpieczeństwa, utrzymujemy kontakty, wzajemnie się wspieramy i trwamy… na ziemi naszego przeznaczenia… Mój prawie 50-letni pobyt w tym kraju traktuję jako specjalną „misję”. Spędziłam tu wiele, wiele lat wędrując po tej pięknej ziemi, zwiedzając i szukając z wielką pasją pamiątek, pomników – korzeni naszej wiary. Efektem tej pasji jest duże archiwum fotograficzne, wiele ,wiele artykułów publikowanych w pismach katolickich, jak „Miejsca Święte”, „Misjonarz”, „Misyjne Drogi”, a także w krakowskim, wspaniałym niegdyś Przekroju, a także moja książka poświęcona pięknej ziemi syryjskiej „Aram znaczy Syria” oraz wystawa moich zdjęć z obszernymi komentarzami historycznymi, którą zorganizowała w roku 2006 Wspólnota Polska, pod patronatem niezapomnianego śp. profesora Andrzeja Stelmachowskiego. Wystawa nosiła tytuł: „Syria – kolebka chrześcijaństwa w fotografii Barbary Anny Hajjar”. Wystawa odwiedziła Kraków i Radom.
Od wielu, wielu lat pracuję we Wspólnocie maronicko-katolickiej w Tartousie, zrzeszającej kobiety stowarzyszone przy katedrze Pani Tartousu. Organizujemy pomoc dla najuboższych, odwiedzamy chorych i starców, przygotowujemy kiermasze charytatywne robot ręcznych przez nas wykonanych. Organizujemy także odczyty, recitale muzyki kościelnej, występy chórów młodzieżowych, studiujemy Pismo Święte.
Przed wojenną pożogą uczestniczyłyśmy w organizowanych przez nas wyprawach do starochrześcijańskich miejsc świętych w Syrii, Libanie, Jordanii… Dziś…niestety! Jest to bardzo niebezpieczne…
Pomagam i współpracuję ze Stowarzyszeniem Pomoc Kościołowi w Potrzebie (zespól księży z Polski), które w tych najgorszych latach wojny z wielkim oddaniem, odwagą i poświęceniem docierało i pomagało materialnie we wszystkich dziedzinach ludności całej Syrii , wszystkich wyznań….
I znów ślad polski i to wspaniały… a magiczne słowo P o l o n i a kojarzy się z wielka wdzięcznością, wielka sympatią… za wszechstronną pomoc, która Polska niesie znękanemu wojną narodowi.
Istnieje jeszcze wiele śladów polskich na ziemi syryjskiej, a szczególnie w okaleczonej dziś jakże boleśnie wspanialej Palmyrze…ale to już temat na inny tekst.
Dodaj komentarz