W 89. miesięcznicę tragicznej śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, serdecznie polecamy Państwa uwadze artykuł prof. Żurawskiego vel Grajewskiego, w którym autor dokonuje celnej analizy potencjału Trójmorza na arenie międzynarodowej oraz warunków jego dalszego rozwoju.
Polska koncepcja Trójmorza jest konstrukcją in statu nascendi (w stanie powstawania). Jej kształt nie jest wciąż sprecyzowany. Dynamiczna natura polityki sprawi zresztą zapewne, iż nigdy nie osiągnie ona stanu ostatecznego. By żyć, rozwijać się i funkcjonować, będzie musiała nieustannie podlegać ewolucji, dostosowującej ją do pojawiających się wyzwań. Dziś możemy wyróżnić dwa zasadnicze konteksty jej powstawania – europejski – naturalny i oczywisty oraz amerykański wytworzony przez fakt wizyty prezydenta Donalda Trumpa w Warszawie na szczycie państw Trójmorza. Możemy także nakreślić jej wymiary merytoryczne: bezpieczeństwa militarnego, współpracy politycznej w łonie NATO i UE i współpracy infrastrukturalnej. Poszczególne wymiary będą nadawały Trójmorzu zmienną geometrię – trudno bowiem przypuścić, aby wszystkie wchodzące w jego skład państwa były zainteresowane równie intensywną współpracą w każdej z wymienionych dziedzin. Będzie to zmienne w czasie, a sukces lub porażka ugrupowania w jednej dziedzinie, będą oddziaływały na jego aktywność w innych.
Trójmorze w wymiarze bezpieczeństwa
Miniszczyt NATO w Bukareszcie (4-5 XI 2015) zwołany z inicjatywy Polski i Rumunii, zainaugurował ściślejszą współpracę państw Trójmorza w dziedzinie bezpieczeństwa. Powstała wówczas „bukaresztańska 9” (Estonia, Łotwa, Litwa, Polska, Rumunia, Czechy, Węgry, Słowacja i Bułgaria), w kontekście rosyjskiej agresji na Ukrainie, wystąpiła do NATO z postulatem wzmocnienia wschodniej flanki Sojuszu. Prośbę o wojskową obecność sojuszników na swym terytorium przedstawiły państwa mające lądową lub morską granicę z Rosją (kraje bałtyckie, Polska, Rumunia i Bułgaria), zaś państwa nie posiadające takowej (Czechy, Węgry i Słowacja) solidarnie poparły postulat tych pierwszych. Został on przyjęty (poza przypadkiem Bułgarii) przez szczyt NATO w Warszawie i jest realizowany. Prym w tym wymiarze Trójmorza wiodą Polska, Rumunia i państwa bałtyckie. Ważnym czynnikiem pozostaje jednak także Skandynawia i to zarówno kraje nordyckie należące do NATO (Dania i Norwegia), jak i te, które są poza Sojuszem (Szwecja i Finlandia).
Postrzeganie natury zagrożenia rosyjskiego przez Skandynawów jest takie samo jak przez Polaków czy Bałtów, a przynależność państw nordyckich do „starego Zachodu” powoduje, iż ich głos jest uważnie słuchany tak w UE, jak i w NATO. Jego współbrzmienie z przekazem idącym z Polski, państw bałtyckich i Rumunii wzmacnia go. Łamie rosyjską tezę propagandową o „histerycznej rusofobii” Warszawy, Wilna czy Tallina. Jakość administracji państwowej krajów skandynawskich wzbogaca potencjał Trójmorza o „zasoby sieciowe” (lojalnych wobec swych ojczyzn urzędników z państw nordyckich, pracujących na newralgicznych stanowiskach w UE i NATO) i pomaga forsować nasz pogląd na naturę relacji z Rosją. Potencjał gospodarczy Skandynawii i wysoki poziom technologiczny jej przemysłów zbrojeniowych, to kolejny powód nakazujący rozwijanie współpracy z państwami nordyckimi przez zbrojących się Polaków, Bałtów i Rumunów. Współpraca przemysłów zbrojeniowych Polski i Finlandii trwa od lat, a jej symbolem jest transporter kołowy Rosomak, oparty na fińskiej konstrukcji firmy Patria. Współpraca Polski i Norwegii w tej dziedzinie zainaugurowana została 24 maja 2016 r. w czasie wizyty prezydenta RP Andrzeja Dudy w Oslo, gdy Polska Grupa Zbrojeniowa S.A. i Kongsberg Defence & Aerospace AS podpisały odnośny list intencyjny. Polska chce kupić od Norwegii elementy systemu obrony przestrzeni powietrznej NASAMS. Podobnie atrakcyjny jest szwedzki przemysł zbrojeniowy, a także fińskie doświadczenia w budowie obrony terytorialnej.
Skandynawia, tak jak Europa Środkowa, potrzebuje amerykańskiego wsparcia wojskowego i w grze europejskiej stanowi czynnik proamerykański. Współpraca Trójmorza w dziedzinie bezpieczeństwa, obejmując północną i wschodnią flankę NATO i UE (z „twardym rdzeniem” złożonym z państw nordyckich, bałtyckich, Polski i Rumunii, oraz ze współdziałaniem V4 i natowskich krajów Bałkanów Zach., a także z uwzględnieniem potencjału współpracy z Ukrainą), może doprowadzić do stworzenia grupy państw, która może stać się nową kotwicą USA w Europie. Kluczowe dla całej konstrukcji są Polska – jako jej zwornik i państwo o największym potencjale demograficznym i wojskowym, Rumunia, jako drugi co do potencjału kraj w tej grupie, Skandynawia z jej technologią wojskową i znaczeniem politycznym oraz położeniem geostrategicznym (kontrola szlaków morskich na Atlantyku Pn. z baz w Norwegii, kontrola Cieśnin Duńskich i pn-zach. Bałtyku) oraz kraje bałtyckie, jako obszar potencjalnego testowania przez Rosję spoistości NATO.
Trójmorze w wymiarze infrastrukturalnym i handlowym
Trójmorze w wymiarze infrastrukturalnym ma dwie zasadnicze płaszczyzny – komunikacyjną (drogi kołowe i kolejowe) i energetyczną (terminale portowe, gazo- i ropociągi, interkonektory, magazyny gazu itp.). Rdzeniem współpracy jest Grupa Wyszehradzka. Kraje tej grupy i jej formatów towarzyszących- V4+ (cztery państwa wyszehradzkie plus jeden partner zewnętrzny – zwykle Ukraina, Rumunia lub Chorwacja) i V4+NB8 (wyszehradzka „4” plus 5 państw nordyckich i 3 bałtyckie) mają duży potencjał współpracy w ramach projektów dwustronnych i regionalnych – tak transportowo-komunikacyjnych (drogi o układzie południkowym np. Via Carpatia – mająca biec od greckich Tessalonik do litewskiej Kłajpedy, z odnogami przez Bułgarię do Istambułu i przez Rumunię do Konstancy, czy ewentualne bilateralne projekty polsko-czeskie w Sudetach), jak i energetyczne (np. wzajemne ubezpieczenie dostaw ciekłego gazu LNG między terminalami w Świnoujściu i w chorwackim Krk, polsko-duńsko-norweski projekt Baltic Pipeline, budowa interkonektorów na tym obszarze i zabezpieczenie interesów V4 – głównie Polski i Słowacji, jako najważniejszego szlaku tranzytowego rosyjskich surowców energetycznych do UE). Via Carpatia na odcinku polskim wzdłuż trasy S19 biegnącej m.in. przez Rzeszów i Lublin zachęca do budowy odnóg na Ukrainę (Rzeszów-Przemyśl-Lwów oraz Zamość-Włodzimierz Wołyński-Łuck i Lublin-Chełm-Kowel). Konstrukcja ta może być rozszerzona na całą Europę Środkową wzdłuż ukraińskich granic biegnących równolegle do drogi Via Carpatia, a zatem poza opisanym odcinkiem polskim uzupełniona dalej na południe trasami Mukaczewo-Użhorod-Koszyce i Mukaczewo-Debreczyn.
Sukces otwartego przez Ukrzaliznycię (Koleje Ukraińskie) w grudniu 2016 r. połączenia kolejowego Kijów-Lwów-Przemyśl jest wart powielenia. Warto pomyśleć o połączeniach: Wrocław-Kraków-Przemyśl-Lwów-Tarnopol-Chmielnicki-Winnica-Kijów i Warszawa-Lublin-Chełm-Kowel-Korosteń-Kijów. Można rozważyć też kolejowe transgraniczne połączenia lokalne na trasach Lublin-Chełm-Kowel-Równe-Żytomierz i Przemyśl-Lwów-Iwano Frankiwsk-Czerniowce. W istotny sposób rozładowałoby to korki na przejściach drogowych.
Wymiar unijny współpracy w ramach Trójmorza
Na forum UE współpraca w ramach Trójmorza dotyczy dziś dwóch zasadniczych kwestii. Kryzysu imigracyjnego i przeciwdziałania groźbie marginalizacji ze strony rdzenia UE.
Kryzys imigracyjny skonsolidował na nowo Grupę Wyszehradzką. Polska i Słowacja (leżące poza głównymi szlakami nielegalnej imigracji z południa) oraz Czechy (z powodu braku granic zewnętrznych Obszaru Schengen) nie są krajami frontowymi, zmuszonymi do bezpośredniego stawiania czoła temu wyzwaniu. Z całą mocą uderzyło ono natomiast w Węgry, a także w Chorwację i Słowenię. Zagrożona jest nim Rumunia i Bułgaria. Kraje nasze łączy w tej kwestii solidarność. Odrzucamy próby narzucenia nam przymusowych kwot imigracyjnych.
Problem wypychania państw Trójmorza z faktycznych gremiów decyzyjnych UE ma już długą historię. W 2012 r. pod naciskiem Francji, Polsce i innym państwom spoza Unii Gospodarczej i Walutowej (UGW), a zatem także: Szwecji, Danii, Rumunii, Czechom, Węgrom, Chorwacji i Bułgarii odmówiono prawa uczestniczenia w szczytach euro grupy, choćby tylko na prawach stałego obserwatora. Polska zainteresowana jest przełamaniem praktyki wypychania państw nie należących do UGW z europejskich gremiów decyzyjnych. Liczymy na współpracę w tym zakresie, znajdujących się w podobnej sytuacji. Wszelkie przesuwanie procesów decyzyjnych UE z jej ciał traktatowych do gremiów nieformalnych, formatów specjalnych, „UE pierwszej prędkości” itd., jest odbierane przez nasze kraje jako zmierzające do dezintegracji Unii Europejskiej, poprzez podział jej państw na „dyrektoriat” złożony z państw decydentów i kraje mu podległe, od których oczekuje się milczącej akceptacji pomysłów owego „dyrektoriatu” pod grozą uznania ich za „złych Europejczyków”. Takiego statusu nie przyjmiemy.
Wspólnie stanowimy poważną siłę ekonomiczną. Z perspektywy Niemiec rynek polski jest większy niż rynek rosyjski, a rynek V4 większy niż rynek francuski. Czechy były od lat drugim po RFN rynkiem zbytu dla polskiego eksportu (w 2014 r. – €10,7 mld = 6,5 %, dla porównania Rosja – €7 mld = 4,2%) i dopiero w ostatnim roku nieznacznie wyprzedziła je Wielka Brytania. Rynek czeski jest dla polskiego eksportu bardziej chłonny od rynku Federacji Rosyjskiej, a eksport Polski na Węgry (w 2015 r. blisko €4,8 mld = 2,7%) minimalnie jedynie ustępuje temu kierowanemu w tym czasie do Rosji (€5,1 mld = 2,9%). Kraje Trójmorza oferują bowiem sobie nawzajem stabilne warunki handlowe, niskie ryzyko polityczne, bezpieczeństwo prawne i fizyczne przedsiębiorców i ich pracowników, bliskość geograficzną i klientów o relatywnie wysokiej sile nabywczej, nie rozproszonych na wielkich przestrzeniach oraz niską skalę korupcji, wciąż wymagającą zwalczania, ale jakościowo inną od rosyjskiej.
Przemysław Żurawski vel Grajewski
Materiał ukazał się również w Gazecie Polskiej Codziennie.
9 komentarzy
Victor
11 września 2017 o 09:02Autor artykułu dość wybiórczo traktuje fakty. Na pewno jest duży potencjał w krajach naszego regionu. Niemniej jednak oprócz podobieństw są i duże różnice, których p. Przemysław nie dostrzega. O ile zagrożenie rosyjskie dość silnie łączy nasze kraje, chociaż w różnym stopniu do kwestie gospodarcze są już bardzo różnie postrzegane. Nie należy zapominać, że Słowacja, Łotwa, Litwa i Estonia przyjęły walutę Euro i są już w tym twardym, decyzyjnym jądrze UE. Rumunia i Bułgaria niedawno ogłosiły chęć wejścia do strefy Euro w najbliższych latach. Czy wówczas nasza pozycja w regionie będzie tak dominująca jak chce autor, czy to trochę takie myślenie życzeniowe? W najważniejszych dla nas kwestiach importu surowców energetycznych nie ma żadnej solidarności. Pozostałe kraje V4 na potęgę kupują rosyjski gaz i ropę, popierają NS2 i nie chcą słyszeć o zakupach wraz z nami tych surowców spoza Rosji. Liderem takich zakupów jest Orban, który otwarcie popiera Putina, gości go i jest przeciw sankcjom. Jeśli chodzi o państwa nordyckie to sytuacja jest delikatna. Szwecja i Finlandia są poza NATO i chociaż są tam poruszane kwestie wstąpienia do sojuszu to na pewno nic się nie zmieni w najbliższych latach w tym zakresie. Finlandia tradycyjnie nie chce drażnić rosyjskiego niedźwiedzia.Szwedzi są przywiązaniu do swojej neutralności.Podsumowując moją chaotyczną wypowiedź to wiele jest wspólnych interesów, ale i wiele podziałów. Dla mnie osobiście symbolem są te dwa kilometry torów z Możejek na Łotwę, złośliwie rozebranych przez Litwinów. Dopóki nie będą odbudowane, nie będą też odbudowane wzajemne stosunki między nami.
jubus
11 września 2017 o 09:10Ileż razy trzeba powtarzać tym jełopom, że INTERMARIUM MOŻE ISTNIEĆ TYLKO POZA UE I NATO!
Rozumiem, że autor tych bzdur, popieram POLEXIT i wycofanie Polski z NATO? Skoro tak, to ma moje pełne poparcie.
Luk
11 września 2017 o 21:24Pseudonarowy jełop chciałby, żeby Polska wystąpiła z NATO. Rosja na pewno zacierała by ręce na coś takiego. Na szczęście to tylko mokry sen pseudonarodofcuff.
jw23
11 września 2017 o 12:48Ja bym do tego dodał jeszcze WYMIAR KULTURALNY. Większość krajów Trójmorza to kraje słowiańskie o podobnym języku i kulturze, którą dodatkowo można by wzmocnić o wspólne instytucje typu Uniwersytety, wspólną Telewizję nadającą dokumenty i filmy tylko z obszaru Trójmorza, być może Wspólną Szkołę Filmową kreującą przyszłych aktorów i reżyserów podejmujących się w przyszłości wspólnych projektów np. jakiś wspólny serial telewizyjny itp. Warto zadbać o wspólne imprezy kulturalne np. festiwale, wymianę młodzieży.
Można ujednolicić pisownię słowiańskich liter w różnych językach, standardy dokumentów (np. medycznych, uczelnianych) i ich wzajemne uznawanie bez tłumacza, ujednolicić system kształcenia itp.
jw23
11 września 2017 o 12:52W Wymiarze Transportu należałoby natomiast wprowadzić jednolity system pobierania opłat za autostrady i skończyć z tymi winietami. Obecnie jak się chce przejechać autostradą przez kraje Trójmorza, to trzeba obkleić sobie szybę kilkoma różnymi winietami. Bez sensu.
W ogóle należałoby też ujednolić przepisy ruchu drogowego i system pobierania mandatów.
mapa
11 września 2017 o 13:31Pan Profesor próbuje dalej uprawiać politykę post-giedroycowską, usiłując zmienić meritum koncepcji Trójmorza. Sądząc po wypowiedzi, wydaje się, że widziałby włączenie do projektu Ukrainy i przestawienie go na tory antyrosyjskości. Tymczasem Międzymorze ma przede wszystkim powstrzymać Niemcy. Chodzi o niedopuszczenie do zhegemonizowania przez nie UE. Ukraina w tym wszystkim nie ma znaczenia, bo jest poza Unią. Z punktu widzenia interesów polskich obecnie NIE MA SENSU angażować się w konflikt ukraińsko – rosyjski za pomocą instrumentu Trójmorza. Albowiem większość państw będących w tym projekcie, nie chce takiego zaangażowania, a ponadto problemem na dzisiaj jest stopniowe podporządkowywanie struktur UE polityce niemieckiej, co otwiera drogę już nie tylko gospodarczej, ale i politycznej ekspansji Berlina. Pozycja Berlina zresztą jeszcze wzrośnie po Brexicie. Warszawa i Budapeszt jako te najbardziej niepokorne stolice już odczuwają presję Berlina, działającego w białych rękawiczkach za pośrednictwem UE. Zagrożenie widziane jest też z Waszyngtonu, który obawia się emancypacji Niemiec i wypchnięcia wpływów amerykańskich z Europy.
Szkoda tylko, ze nasi specjaliści pewnych rzeczy nie chcą zobaczyć…
Luk
11 września 2017 o 21:27Trójmorze ze względu na agresywną politykę Moskwy i próbę odbudowy przez nią dawnego imperium, jak najbardziej może spełniać swą rolę bufora przeciw Rosji (a nie tylko Niemcom).
Zresztą Berlin i Moskwa często grają i grały razem przeciw krajom naszego regionu…
mapa
12 września 2017 o 12:52Właśnie napisałem,że nie może. Austria, Słowacja, Węgry, Bułgaria nie są zainteresowane polityką antyrosyjska, a już zapewne nie będą chciały się mieszać w konflikt na Ukrainie. Tym bardziej, że Ukraina orientuje się w tej chwili na Niemcy.
amtrak1971
11 września 2017 o 14:53,, latwo mowic o budowie , sama Polska potrzebuje przynajmniej 30-40 lat na odbudowe ,,, z IIWS i komuny tak latwo sie nie wychodzi ,moze za jakies 100-200 lat bedzie Trojmorze , Polska gospodarka musi byc tak silna jak niemiecka zeby sasiedzi patrzyli i sluchali Warszwy , a to potrwa , druga sprawa ze bez ameryki nic nie mozna zdzialac i nalezy amerykanow trzymac w Polsce na sile pod grozba uzycia broni ,,