Zgodnie z ustawodawstwem białoruskim dokumenty dotyczące „operacji polskiej” NKWD 1937-1938 objęte są tajemnicą państwową. Taką odpowiedź, podpisaną przed naczelnika Centralnego Archiwum KGB Białorusi Pawła Koreniewskiego, otrzymał rosyjski historyk Sergiej Prudowski.
Prudowski od wielu lat zajmuje się badaniem historii operacji narodowościowych NKWD ZSRR z lat 1937-1938. Podczas pracy z dokumentami NKWD ZSRR w Centralnym Archiwum FSB Rosji badacz natrafił na informację o tym, że w BSRR w ramach realizacji rozkazu NKWD ZSRR Nr 00606 „O formowaniu specjalnych trójek ds. rozpatrywania spraw aresztowanych na mocy rozkazów NKWD ZSRR Nr 00485 i innych” z dnia 17 września 1938 roku zostały rozstrzelane 4593 osoby, a na karę więzienia od 5 do 10 lat skazano 1627 osób.
W listopadzie br. Prudowski skierował do KGB Białorusi list elektroniczny, w którym wskazał tematykę swoich badań i poprosił o udostępnienie protokołów „specjalnej trójki” BSRR, która działała od 18 września do 15 listopada 1938 roku. Badacz wskazał w swoim liście, że
dokumenty z 1938 roku, którymi chciałby się zapoznać, nie są już chronione Instrukcją Ministerstwa Sprawiedliwości Białorusi o trybie dostępu do dokumentów zawierających tajemnicę życia prywatnego obywateli. Minął już bowiem 75- letni okres ochronny. Historyk zaznaczył także, iż upłynął 30-letni okres utajniania dokumentów, określony przez Ustawę „O tajemnicach państwowych”.
Mimo takiego uzasadnienia, naczelnik Centralnego Archiwum KGB Białorusi Paweł Koreniewski odpisał Prudowskiemu, że na mocy ustawodawstwa białoruskiego, żądane dokumenty „objęte są tajemnicą państwową” i odmówił wykonania prośby badacza. Funkcjonariusz KGB nie powołał się przy tym na żaden przepis prawny, nie przedstawił też żadnego rzeczowego argumentu…
Historyk Prudowski ponowił swój wniosek z prośbą o wyjaśnienie przyczyn, dla których dokumenty, o które występuje, wciąż są objęte ograniczeniami dostępu. Zapytał o konkretne przepisy prawne, nakładające na dokumenty klauzulę „tajemnicy państwowej”. Chciał zrozumieć o jaki rodzaj tajemnicy chodzi –„tajemnicę służbową”, czy też „tajemnicę państwową”. Poprosił też o podanie daty utajnienia oraz okresu, na jaki klauzula tajności potrzebnych mu dokumentów obowiązuje.
Na odpowiedź białoruskiego czekisty nie czekał długo. Nie wchodząc w polemikę z petentem i nie odsyłając go do żadnych aktów, czy przepisów prawnych, naczelnik archiwum powtórzył swoją poprzednią odpowiedź w niemal niezmienionej wersji, dodając jedynie, że „ponawiane prośby pozostaną bez merytorycznego rozpatrzenia, a odpowiedzi na nie wysyłane nie będą”. Widocznie Koreniewski uznał, że udzielił już merytorycznych odpowiedzi na pytania rosyjskiego historyka.
Rozczarowany Sergiej Prudowski na swoim profilu na Facebooku w sposób następujący skomentował odpowiedzi funkcjonariusza KGB Białorusi:
„KGB RB odpowiada szybko, ale nie na postawione pytania, lecz tak, żeby nie były one stawiane w ogóle, po czym urywa korespondowanie z zainteresowanym. Takie zachowanie (funkcjonariuszy KGB -red.) należy postrzegać, jako solidaryzowanie się ze zbrodniczymi praktykami ich poprzedników, o których obywatele wiedzieć nie powinni i wtedy wszystko będzie dobrze…”
Białoruś jest, niestety, jednym z niewielu krajów byłego obozu socjalistycznego, w którym dostęp do archiwów służb specjalnych wciąż jest zamknięty dla historyków i badaczy. Zapoznać się z dokumentami represjonowanych mogą jedynie ich krewni, ale pod warunkiem, że dokumentalnie potwierdzą pokrewieństwo z ofiarą represji. Sam KGB oficjalnie nie podał do wiadomości publicznej żadnej liczby, dotyczącej represji i represjonowanych, nie nazwał też ani jednego miejsca masowych rozstrzeliwań.
Białorusini niejednokrotnie kierowali indywidualne i zbiorowe zapytania do KGB, MSW, Archiwum Narodowego, Administracji Prezydenta, Izby Reprezentantów, Rady Ministrów z żądaniami ujawnienia dokumentów NKWD i przekazania ich do powszechnego dostępu w archiwach państwowych, jak zrobiły to, na przykład Ukraina, Łotwa, a częściowo nawet Rosja.
W 2017 roku taka petycja została podpisana przez 1137 osób. A całkiem niedawno napisano kolejną, w której sygnatariusze żądają ustawy, potępiającej stalinizm i otwierającej dostęp do utajnionych archiwów NKWD (KGB). Autorzy petycji proponują także wprowadzenie odpowiedzialności administracyjnej, bądź karnej, za publiczne próby usprawiedliwiania reżimu stalinowskiego. Chcą też godnego upamiętnienia ofiar terroru stalinowskiego.
W liście do historyka i potomka represjonowanych Dmitrija Drozda, Administracja Prezydenta Białorusi, na której czele stanął kilka dni temu były wiceprzewodniczący KGB, generał Igor Sergijenko wytłumaczyła jednoznacznie, że 75-letnie ograniczenie dostępu do akt personalnych, znajdujących się w archiwum KGB, zostanie cofnięte nie w momencie upłynięcia 75. lat od momentu złożenia w archiwum ostatniego dokumentu procesowego (lata 30.40. XX w.), lecz od momentu rehabilitacji represjonowanych, która odbywała się w latach 1960-80. Wynika z tego, że materiały archiwalne będą dostępne nie wcześniej niż w latach 2035-2065.
Nie wykluczone jest, że do tego czasu, wymyślone zostaną nowe preteksty do ukrywania przed Białorusinami prawdy.
Co się tyczy przekazania materiałów z archiwów resortowych KGB i MSW do archiwum państwowego, to w latach 2006 i 2009 obydwa resorty zawarły porozumienie z Departamentem ds. archiwów i sprawozdawczości Ministerstwa Sprawiedliwości o przedłużeniu terminu przechowywania dokumentów z 30 do 75 lat. „A do tego czasu przekazanie akt z archiwów resortowych do państwowych jest niemożliwe” – napisano w liście do historyka Dmitrija Drozda.
Tło historyczne:
Rozkaz NKWD Nr 00485 z dnia 25 sierpnia 1937 roku uruchomił jedną z najbardziej masowych operacji narodowościowych – „polską”. Jej celem była „całkowita likwidacja lokalnych oddziałów POW i, przede wszystkim, ich kadry dywersyjno-szpiegowskiej oraz powstańczej w przemyśle, transporcie, sowchozach i kołchozach”. Według danych na temat operacji „narodowościowych” w BSRR z grudnia 1938 roku w notatce NKWD BSRR „O wynikach operacji ws. wykrycia polskiej, niemieckiej i łotewskiej agentury w BSRR” w okresie od sierpnia 1937 roku do końca października 1938 roku, w ramach operacji „narodowościowych” w „zakresie polskim” aresztowano 21 407 osób.
Represjom w „polskim wymiarze” operacji poddawani byli nie tylko Polacy, których liczba wyniosła 9196 osób. Wśród represjonowanych znaleźli się również Białorusini – 10120 osób, Żydzi – 1059 osób, a także Rosjanie, Ukraińcy, Niemcy, Łotysze, Litwini i inne narodowości. Większość z nich została rozstrzelana.
„Specjalne trójki” NKWD zostały powołane na mocy rozkazu Generalnego Komisarza Bezpieczeństwa Państwowego Nikołaja Jeżowa w celu sprawniejszego rozpatrywania oskarżeń, postawionych aresztowanym w ramach wykonywania rozkazów NKWD ZSRR, wśród których był rozkaz Nr 00485, inaugurujący najbardziej masową „operację polską”. W skład „specjalnych trójek” wchodzili: pierwszy sekretarz Komitetu Obwodowego lub Komitetu Centralnego Partii Komunistycznej odpowiedniej republiki, naczelnik republikańskiej komendy NKWD i prokurator republiki. Musieli oni rozpatrywać sprawy aresztowanych w terminie dwumiesięcznym, poczynając od 1 sierpnia 1938 roku. „Specjalne trójki” mogły wydawać wyroki na podstawie rozkazu NKWD Nr 00485 z dnia 25 sierpnia 1937 roku, dla pierwszej i drugiej kategorii oskarżonych, a także kierować sprawy do ponownego śledztwa oraz podejmować decyzje o zwolnieniu aresztowanych, w przypadku braku wystarczających dowodów ich winy. Wyroki „specjalnych trójek” o rozstrzelaniu nie podlegały odwołaniu i musiały być wykonywane natychmiast.
Igor Stankiewicz/znadniemna.pl
oprac.ba
2 komentarzy
WRON
12 grudnia 2019 o 12:18Czyżby poczuwali się wspolwinnymi? Muszą co najmniej utożsamiać się z mordercami.
wasko
5 kwietnia 2021 o 22:40To oczywiste że KGB Białorusi czuje się spadkobierczynią NKWD. Tu się nic nie zmieniło.